Strona:Opętana przez djabła.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sokiego rodu, wypędzonym ze swych włości za jedną chwilę buntu, i że podczas, gdy imię ojca jego wymawiają wszyscy z uwielbieniem, wygnanego syna przeklinają, pogardzają nim. Gdy dowiedział się, że nikt go nie kocha, gdy uświadomił sobie całe swe nieszczęście, — poczuł tylko, że ja jedna go kocham, i jął marzyć, że moja miłość będzie mu nagrodą za wszystko, co stracił, nawet za Sławę i Moc! O świtaniu odszedł, ale wrócił następnej nocy i zabrał mnie z sobą. Przelecieliśmy niezmierzone obszary, a spuściwszy się na ziemię, weszliśmy do głębokiej groty, której sklepienia były z brylantów. Zebrał się tu wielki tłum ludzki, u podnóża tronu skupiła się gromada najpiękniejszych kobiet — kurtyzany, boginie, królewny, począwszy od białośnieżnej Venus i ciemnowłosej Kleopatry, aż do nienasyconej Messaliny i samobójczej Lukrecji. Wtedy poczułam w sercu cierń zazdrości, ale on był dalej obojętny na nie i rzekł mi:
— Nie bój się, jestem niepodzielny... Do ciebie tylko należę, Doroto, ale i ty do mnie należysz i w życiu, i w śmierci. Co noc o dwunastej godzinie oczekiwałam go, towarzyszyłam mu w locie, i byłam szczęśliwą.
— Nie nazywaj szczęściem haniebnych czynów, do których cię wciągnął nieprzyjaciel Boga! — krzyknął dominikanin.
— Miłość nasza była miłością dwóch dusz; tak, dotrzymaliśmy umowy. Pan mój uważał za poniżenie swej godności nałożyć na mnie łańcuchy mi-

9