Strona:Omyłka.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I padniesz, padniesz!... — odparł burmistrz. — To największy w mieście rewolucjonista — szepnął do księdza.
Pan kasjer, zadowolony publicznem uznaniem jego rewolucyjności, wyprężył nogi tak, że wydawały się jeszcze cieńsze, niż zwykle. Utopił wzrok w starszej pannie burmistrzównie i śpiewał półgłosem:

Już w gruzach leżą Maurów posady,
Naród ich dźwiga żelaza:
Bronią się jeszcze twierdze Grenady,
Ale w Grenadzie zaraza.
Broni się jeszcze z wież Alpuhary
Almanzor z garstką rycerzy...[1]

— Prześliczne! — zawołały panny chórem, patrząc na wywrócone oczy pana kasjera.
— Co to jest? — spytał niespokojnie pan burmistrz.
— Mickiewicz! — odpowiedział pan kasjer.
— Mic-kie-wicz?... Przepraszam państwa, ale — wychodzę! Ja — mówił pan burmistrz, bijąc się w piersi — ja zbyt wiele chcę zrobić dla kraju, ażebym miał ginąć za wiersze.
— Cóż pan widzisz złego w tej piosence? — zapytał niecierpliwie proboszcz.

— Co?... Jegomość tak dobrze wie o tem, jak ja! — odparł pan burmistrz. — A nuta? Nuta, panie, jest taka, że gdyby mi ją zagrała kiedy kapela wojskowa, pierwszy, panie, wyszedłbym na rynek

  1. Początkowe wiersze «Alpuhary» z arcydzieła Mickiewicza «Konrada Wallenroda».