Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

KOTEK NA WERANDZIE



Lubię werandę moją, pełną lśnień,
Gdy na jej szybach słońce się roztańczy,
A na podłogę rzuca wonny cień
Krzew cytrynowy, albo pomarańczy.

Zajęły na niej każdy wolny kąt
Palmy, fikusy i leśne paprocie —
Na półkach w długi ustawione rząd
Kaktusy pławią się w słonecznem złocie.

Pod szklany sufit pną się liście lip,
Asparagusy zwieszają swe włoski.
We wszystkich oknach tulą się do szyb
Groszki, szkarlety, dzwonki Matki Boskiej.

Zaczarowany, kolorowy świat,
Pełen migotań słońca i błyskotek,
Gdzie wiele godzin spędzam codzień rad
W miękkim fotelu, a ze mną mój kotek.

Ja marzę, kotek rozpoczyna ruch:
Jakieś zabawy w krzewach w ciuciubabkę,
Gonienie sennych i omdlałych much,
Na które spuszcza swoją małą łapkę.