Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ŚWIAT JEST JAK OGRÓD KWITNĄCY



I znowu dziś piękny dzień
Z oczyma dobremi jak sarna.
Rozwiała się gdzieś i przeszła
Chmura piorunem ciężarna.

I znowu przez zieleń drzew
Złocistość słoneczna przesiąka.
Świat jest jak ogród kwitnący,
Niebo nad głową jak łąka.

A pod szmaragdem tych łąk
Gołębi srebrzystych gromada
Zatacza koło ogromne
I cicho na ziemię spada.
 
I ludzie na drodze mej
Są tacy pogodni i mili,
Jakby wyzbyli się jadu,
Jakby się złości wyzbyli.

A może to tylko sen,
Co nową mi burzę przytoczy?
Może wróciłem z podróży,
Gdzie śmierć spojrzała mi w oczy?

I przez to mam w duszy śmiech
I tak wiosenną słoneczność,
Że życia dzień jest piękniejszy
Niż czarna, nieznana wieczność?