Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

PRO MEMORIA



Jeśli mię kiedyś ktoś oceniać będzie,
Za płodność niech mię w swej krytyce nie zje —
Pragnąc przemycić do życia poezję
Codzień rymami słałem mu orędzie:

Że Bóg i Światło jest wszędzie na świecie,
Gdzie tylko ludzie sercem swojem klękną,
Że w każdym kryje się wewnętrzne piękno,
Jak kropla rosy w rozkwitniętym kwiecie.
 
Że płytka woda bywa najgłośniejsza
A głębia z ciszą jedynie się splata,
Że jest tem samem w ogromie wszechświata
Szlak drogi mlecznej czy trawka najmniejsza.

Że nie pomogą swojemu duchowi
Ci co do zgonu przed troskami uszli,
Że perła rodzi się z cierpienia muszli,
Że ludzie nie są źli tylko nerwowi.

Że gdy spełnimy, co nam przeznaczone
I wypijemy do dna czarę cierpień,
Jak uchodzący przed jesienią sierpień
Z uśmiechem iść nam już na tamtą stronę.
 
A że prostemi przemawiałem słowy
I każda dusza była dla mnie bliska,
Nawet mię tacy czytali ludziska,
Którzy nie znoszą wierszowanej mowy.