Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   168   —

Więc to i one, pomyślałem, wiedzą o tem, że jak powiada rusińskie przysłowie: „gromada to wielki człowiek“ i w połączeniu szukają siły, której im starsi dać nie mają sposobności lub chęci. A może tylko chcą ich oni zaprawiać do pomagania samym sobie, i od młodu wyrabiać w nich tę samodzielność, bez której w życiu, mężczyzna zwłaszcza, jak na szczudłach stąpa.
Niedaleko za Granton, Fortha, szeroka tu nieledwie jak morze, nagle się zwęża, i pod Queensferry zbliża się raptownie do przeciwległego brzegu. Okoliczność ta, wyzyskaną została przez Szkotów. Jeżeli rzucimy okiem na mapę, zobaczymy, że wspaniała ta arterya wodna, bezsprzecznie, błogosławieństwo tych stron, rozlewając się niezmiernie u ujścia, rozdziela nieledwie na dwa oddzielne kraje, północne i południowe hrabstwa. Skutkiem niej, chcąc się dostać drogą lądową z Edynburga do Perth lub Dundee i Aberdeen, trzeba zataczać duży łuk do Stirlingu, leżącego na pół drogi do Glazgowa, i tam dopiero po moście żelaznym przeprawiać się na drugi brzeg rzeki. Wprawdzie można jechać z Edynburga do Perth, drogą prostą i znacznie krótszą przez Granton, lecz z powodu niepodobieństwa przeprowadzenia wtem miejscu mostu przez Forthę, trzeba przeprawiać się statkiem parowym na brzeg przeciwny do Burnisland, zkąd już bez przerwy szyny kole-