Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

to brzegi twojego Powiśla, a te piaski ukazujące ci się tu i owdzie, to piaski twojego Mazowsza. A jednak! Wielki Boże, jakaż zachodzi różnica pomiędzy tem co roztacza się tu przed moim wzrokiem, a tem, co we śnie i na jawie, stoi mi ciągle, jak wspomnienie wczesnej młodości, niezatarte przed okiem duszy mojej...
W Queenboro już jesteś w innym świecie. Dopóki stałeś na pokładzie okrętu, czułeś pod sobą ląd Europy, słyszałeś język, który acz dziś, dzięki brutalnej polityce Krzyżaków i naciskowi, z jakim go pjonierowie germanizmu z mieczem w dłoni na wschód Europy niosą, niemile draźni nasze uszy, przecież nie pozbył się dla nas jeszcze uroku, jaki weń wleli Szyller i Goete, widziałeś twarze spotykane na ulicach Warszawy. Tu wszystko znika, gdzie wzrok rzucisz i ludzie nowi i porządki odmienne, gdzie ucho nadstawisz, język nieznany i z żadnym innym nie mający nic wspólnego, Niemcy twoi, którzy cię gwarem i śmiechem otaczali na pokładzie okrętu, tu gdzieś przepadli i roztopili się w tym nowym świecie, jesteś sam, i czujesz, że na nikogo prócz siebie nie możesz liczyć, tyle tu twarzy obojętnych, tyle zimnych i nie spieszących się wcale z pomocą dłoni. Zaledwie rozejrzysz się dokoła, aliści odrazu spostrzegasz, że jesteś w ojczyznie self helpu, że tu każdy sam sobie radzić musi, że o obcego nikt się tu zgoła