Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   128   —

koniecznie zajrzeć musi, dlatego i ja tu i tam przysłuchiwałem się uważnie nabożeństwu, i w przerwach rozglądałem się bacznie pomiędzy modlącymi się, dla stworzenia sobie charakterystyki, dwóch na krańcowych biegunach, stojących w Szkocyi warstw. I charakterystyka ta zeszła się w jednem: i tam w St. Giles i tu w kościele Knoxa, dostrzegłem powagę i porządek, i tam i tu uderzyła oczy moje skrucha, z jaką każdy powtarzał za duchownym słowa pokutnych psalmów. Nie zauważyłem ani w jednej, ani w drugiej świątyni objawów tego roztargnienia, jakie tak często, niestety, gorszą modlących się w naszych przybytkach chwały Bożej, żadna kobieta nie przychodziła tu na pokaz, każdy zatopiony w sobie, nie zdawał się na innych zwracać uwagi, każdy obcował z Panem i rozmyślał tylko o Panu. I z prawdziwą też godnością szły tu i tam modły przed tron Przedwiecznego, i najmniejsza dysharmonja nie naruszała wspaniałego nastroju ogółu, tu i tam korzącego się w prochu, przed najwyższą Sprawiedliwością i Miłosierdziem.
Około godziny 1, podobnie jak w St. Giles i w kościele Knoxa, śpiewy i modły ustają, i dwa długie potoki płyną w dwie strony miasta, by utonąć w kołach rodzinnych. Moja szersza rodzina tam, het, za morzem, złączyć się teraz z nią przestrzeń mi nie pozwala, muszę