Przejdź do zawartości

Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   126   —

nie robi. Ponuro tu i zimno, jak na zewnątrz. Dwa okna wprost wejścia umieszczone, dają wiernym światło, a ławki rzędem wzdłuż sali stojące, dają im miejsce. Na oknach widnieją dwie daty: rok 1505 i rok 1572. Pierwsza jest datą narodzin Knoxa, druga, chwilą jego śmierci. O tych dwóch datach każdy przychodzący tu pamiętać winien, gdyby nie one, Szkocya dziś może miałaby charakter inny.
Ale oto drzwi kościoła zamykają, na froncie ukazuje się pastor, rozpoczyna się nabożeństwo.
Czytanie psalmów, modlitwa, śpiew, — zupełnie tak, jak w kościele St. Giles, różnica ta, że gdy tam organy akompanjowały śpiewowi, tu po prostu, przy pastorze stoi kantor, i palcem podniesionym do góry, kieruje głosami zebranych. Wygląda to nieco teatralnie, lecz skład modlących się i potrzebujących w śpiewie kierunku, usprawiedliwia tę teatralność, gdyby bowiem nie dyrekcya kantora, niesforne głosy ludu z tłumu, szłyby w niesfornych kierunkach.
Niesforne głosy, — tak jest, jakaż bo publiczność tu przychodzi? Mieszkańcy to ulicy Canongate, spędzający dnie całe w biednych norach na ósmem i dziewiątem piętrze, w brudzie, opuszczeniu i głodzie. Ludzie ci, niczem prawie od nędzarzy się nie różnią, jakżeż więc mogliby bez kantora śpiewem w kościele chwalić Boga? Teatralna więc nieco dyrekcya, jest dla