Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   6   —

kiej rzeki, Vlissingen ma port z pewnością jeden z najlepszych w Europie. Już w dawnych czasach dobroć tę doskonale rozumiano, a Karol V, pisząc nauki dla swego syna, kazał dobrze strzedz tej cennej przystani. To też rząd nie skąpił grosza na to, aby port ten rozszerzać i pogłębiać, i był czas, że istotnie wrzało tu, jak w prawdziwym ulu, że setki największych okrętów stały tu na kotwicy, że miljony pak z towarem walały się w składach nadbrzeżnych. A dziś co? Miasto, jak było, tak jest; port pozostał, jakim był dawniej, ale polityczna rola Vlissingen, sprowadzoną została do zera, ale port jego i doki świecą, pomimo swej dobroci, pustkami. Patrząc na to uciekające mi z przed oczu miasto, myślę o tem z głęboką zadumą, podziwiam kruchość rzeczy ludzkich, niezbadane Opatrzności wyroki, i robi mi się na duszy niewypowiedzianie przykro, bo tam wdali na wschodzie poza tem biednem dziś Vlissingen, przypomina mi się inny droższy mi daleko skraj ziemi, który też kiedyś odgrywał wielką w dziejach świata rolę, który też kiedyś dyktował prawa innym, a dziś podeptany przez tych, co mu hołd publicznie składali, skazany jest na podścielisko dla rasy, która napiwszy się już tyle krwi słowiańskiej, nienasycona prze się zuchwale, wciąż na wschód, pod pokrywką cywilizacyi, niosąc tam zniszczenie i śmierć...