Strona:Odbiorca medialny w erze Web 2.0.pdf/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uderzać w odbiorcę, poruszać go (z tego wynika obserwowana tabloidyzacja mediów, wykorzystywanie clickbaitów, czyli przyciągających nagłówków, wykorzystywanie zdjęć i innych elementów ikonicznych).
Zwłaszcza w przypadku internetowego modelu recepcji najbardziej adekwatnym określeniem oddziaływania przekazu jest pozostawanie pod wrażeniem. Przeglądane kolejno fragmenty bardziej są rejestrowane i odczuwane niż analizowane i myślane. Jak w grze słów, która przytacza Christian Vanderdorpe: „surfer doznaje od mediów masażu (le massage), ale przekaz (le message) pozostaje dla niego niejasny i pusty”[1].
Ta powierzchowna recepcja najczęściej ma charakter nielinearny, co bierze się z internetowego obcowania z hipertekstem, czyli tekstem niesekwencyjnym, wielowątkowym i właściwie nieskończonym, złożonym z węzłów (modułów) i odsyłaczy (linków)[2]. To właśnie linki pozwalają montować teksty z kawałków, uzupełniać je i zmieniać. Koncepcja hipertekstu pociągnęła za sobą całkowitą zmianę zachowań odbiorców, których właściwie należałoby nazywać użytkownikami mediów czy (współ)twórcami przekazu.
O „hipertekstowym” sposobie odbioru mówią określenia: nawigowanie, surfowanie, dryfowanie, skanowanie. Pierwsze trzy odnoszą się metaforycznie do poruszania się po wodzie, przy czym opisują zachowania o rozmaitym udziale samego bohatera. Nawigowanie zakłada świadome wybieranie kierunku, surfowanie w dużej mierze zależne jest od wiatru i ruchu fal, dryfowanie to poruszanie się bez udziału woli bohatera. Która z tych metafor najtrafniej oddaje sposób poruszania się użytkownika internetowego hipertekstu? To zależy od konkretnego użytkownika, celu jego wędrówki i terenu, po którym się porusza. To zależy również – w mniejszym lub większym stopniu – od przyswojonych konwencji i wyglądu stron (ang. design) zaprojektowanego przez autora. Wszystkie określenia kładą jednak nacisk na niezależność lub relatywnie niewielką zależność od intencji internetowych nadawców.
Urszula Żydek-Bednarczuk formułuje to następująco:

Użytkownik ma do czynienia z hipertekstem, może go przekształcić, połączyć z innymi tekstami, napisać swój tekst. W pewnym momencie zaciera się granica między konkretnymi nadawcami i odbiorcami. Hipertekst żyje w Sieci dzięki aktywności użytkownika. I to właśnie on jest najważniejszy w konstruowaniu hipertekstu[3].

Sposób funkcjonowania w Sieci sprawił, że zmieniła się rola odbiorcy (internetowego i nie tylko internetowego) przekazu. Wprawdzie w tradycyjnej sytuacji komunikacyjnej

  1. Ch. Vandendorpe, Od papirusu do hipertekstu. Esej o przemianach tekstu i lektury, tłum. A. Sawisz, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2008, s. 151.
  2. Zob. chociażby U. Żydek-Bednarczuk, Hipertekst w perspektywie lingwistycznej, komunikacyjnej i kulturowej [w:] Transdyscyplinarność badań nad komunikacją medialną, t. 1. Stan wiedzy i postulaty badawcze, red. M. Kita, M. Ślawska, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2012.
  3. U. Żydek-Bednarczuk, Zmiany w zachowaniach komunikacyjnych a nowe odmiany językowe (odmiana medialna) [w:] Język w mediach: antologia, red. M. Kita, I. Loewe, wyd. 2, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2014, s. 29.