Strona:Octave Mirbeau - Ksiądz Juliusz.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ki opadały jeden na drugi, podał go pani Sérviere i rzekł:
— Niech pani spojrzy na ten kwiat.. czyż nie cudowny? Czy nie wydaje się pani podobnym do ślicznej sukni w stylu Ludwika XV? Cała wrażliwość, czułostkowość, cała gracya i wykwint tej mody, tej epoki, wszystko to widne w tym maleńkim kwiatku, któremu pozazdrościła może szaty kobieta jakaś dostrzegłszy jej powab w przechodzie... Katedra gotycka urodziła się z rozmiłowanego spojrzenia na wielkie sklepiste aleje lasu, jakiegoś odczuwającego ich piękno człowieka... Zadaję sobie pytanie czemu tancerki nie studyują ruchów zwierząt, lotu ptaków, chwiania się gałęzi...
— To ksiądz widział tancerki? — przerwała pani Sérviere.
— Widziałem! — odpowiedział stryj — Tańczą bardzo licho.
Potem Sérvierowie poszli... stryj siedzi pod akacyą, a ja dalej ciskam kamieniami. Ptaki przelatują i pogwizdują.
— Albercie!
Stryj mnie woła. Niezawodnie chce mię uraczyć nauką. Przeczuwam wykład moralności anarchistycznej, wyrzekań na Boga, cnotę i sprawiedliwość.
— Pomóż mi!
Spojrzenie jego przeraża mnie. Nie wiem cze-