Strona:Octave Mirbeau - Ksiądz Juliusz.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wreszcie przerzucił się do spirytyzmu. Wieczorami, w towarzystwie przerażonego wikarego i ogłupiałego, zaspanego ogrodnika zasiadał przy małym stoliku okrągłym i aż do północy wywoływał duchy Salomona, Kaliguli, Izabeli bawarskiej, strasznych królów Niniwy, Sulamitki i Maryi Antoniny. Potem nagle pewnego dnia, zapominając zawrotnych magicznych spekulacyj, zjawił się w kuchni, nadzorując smarzące się pieczenie, kosztując sosów, wymyślając nowe, dziwnie skomplikowane potrawy. Przy tej okazyi jadał łakomie nie mogąc się nasycić, a obżarstwo pobudziło w nim pożądania zmysłowe, którego ataki męczyły go bardzo i wyczerpywały.
Żył w ten sposób przez ciąg lat dziesięciu, dręcząc siebie i innych, ciągle tęskniąc, ciągle pożądając, marząc rzeczy nieziszczalne, spadając z zawrotnych, orłom jeno dostępnych szczytów, w kałuże okropne, w których nurzają się wieprze. Ten okres jego życia był jedną torturą i dziwi mnie do dziś jeszcze, że nie położył mu kresu samobójstwem. Mawiał często do matki i mruczał sobie samemu:
— Czuję, że są we mnie różne rzeczy, które nie mogą się przejawić!
Zadawałem sobie często pytanie, czemby był stał się stryj Juliusz, gdyby ta wrąca lawa myśli i namiętności, paląca jego duszę, była znalazła ujście dla swej ekspanzyi. Może byłby został