Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

... Czemuż nie dano mi zasad, ideałów, dążeń, czemuż nie nauczono mnie pracować?...
... Byłam niczem, jestem niczem i odchodzę w nicość.
... Po co ja żyłam?“
Biedna kobieta, nieprawdaż? Ciekawa rzecz, co się z nią stało? Może skończyła odrazu samobójstwem, może powolnie zatruwała się morfiną, a może wegetuje jeszcze, wstrętna sama dla siebie, przykra dla otoczenia, jeżeli ma jakie, zazdroszcząca biedakom i wyrobnikom, którzy jednak miewają niekiedy uśmiech na twarzy i chęć do życia.
Smutny obraz!
Pewien myśliciel powiada, że matką wszystkiego złego, wszystkich nieszczęść, występków, nawet zbrodni — jest próżniactwo. Człowiek, który nic nie robi i nie jest użyteczny dla drugich, nie zasługuje na miano człowieka — nie jest nim.
Wielka to prawda i gdyby stosowano się do niej, byłoby ludziom daleko lepiej na świecie.
Wybacz, kochana Kuzynko, że ten list, jak na karnawał, jest może za smutny, ale niestety, życie nie z samych uśmiechów się składa...