Strona:Ochorowicz, Junosza - Listy. Do przyszłej narzeczonej. Do cudzej żony.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ale zmusiłam się do wczesnego wstawania, do zajęcia się drobiazgami, które poprzednio nie obchodziły mnie wcale. I wiesz, kochany Kuzynie, co zyskałam na tem? Nie mówię oczywiście o korzyściach materyalnych, ale zyskałam to, że moje pojęcia o czasie zmieniły się z gruntu; że nareszcie godzina wydaje mi się godziną — a nie rokiem, jak jeszcze niedawno. Ach! i dużo, dużo się tu zmieniło od czasu ostatniego mojego listu... ale o tem później. Przedewszystkiem dziękuję za przesyłkę, wszystko jest dobre, według miary. Szkoda, że się nie ożeniłeś, kochany Kuzynie, skoro tak doskonale umiesz załatwiać damskie zlecenia.
„Historyjka którą mi opisałeś, nie ma dla mnie uroku nowości; wiem o niej, znam nawet osobiście aktorów tego dramatu; bo mów sobie co chcesz, szydź, śmiej się — ale ja twierdzę i twierdzić będę zawsze, że to dramat...
„Była wprawdzie chwila, że ja myślałam sama, myślałam... ale zastanowiwszy się głębiej, wstydzę się tych myśli... To jest zobowiązanie, więcej niż zobowiązanie, przysięga...
„Na wsi byłam i bywać będę często.
„Wiele jest tam do roboty. Znalazłam chorą, opuszczoną staruszkę, bardzo jest biedna, dzieci o nią nie dbają, teraz ma opiekę i mieć ją będzie do śmierci. Znalazłam kilka sierot — są już na folwarku.