„Nie dla ciebie te gody,
Rzecze piękna z krużganku;
Arlezyjczyk tu młody
Wodę nosi mi w dzbanku.
„Ja orzeźwiam nią lica,
Nią w pragnieniu się poję;
Milsza własna krynica,
Niźli obce twe zdroje!“
Umarł cesarz, pan świata,
Wyschły wody Wokluzy;
Wiotki powój oplata
Wodospadu dziś gruzy.
Zmienne serce kobiety,
Strzeż się pięknych uroku,
Bo ich miłość, niestety!
Przetrwa ledwie do roku.
(S. Duchińska).
Lecz wódz serce ma zażarte,
W dzielnym ręku błyska szpada;
„Naprzód! — woła Bonaparte —
Most nam szturmem wziąć wypada!
Za mną wierne grenadyery!“
Cóż to... niktże się nie ruszy?
Widać postrach z bladej cery,
Skra zapału zgasła w duszy!
Biedna Francyo! twymże synom
Wobec wroga zbiedz przed bojem?
Nie zakwitnąć-że wawrzynom
Na steranem czole twojem?
Patrzmy... dobosz!.. biedne chłopię!
Ciężki bęben czyż dotrzyma?
Czy przez ciżbę się przekopie?
Wodza ściga wciąż oczyma.
Duch w nim dzielny, acz mdłe ciało,
Drze się naprzód... daléj!.. daléj!..
Dopadł wodza, stanie śmiało,
Pałeczkami w bęben wali.
Młode pisklę, puch na twarzy,
Słabe, wątłe to niebożę;
Ale bęben straszno gwarzy
O wolności, o honorze!
Gwarzy bęben szałem wściekły,
Ogień pryska w każdem słowie
Brzmi o bojach, o krwi ściekłéj,
Powstał wszystkim włos na głowie.
I tchórzliwe te młodziany,
Co żaliły się z przekąsem,
I zalękłe weterany,
Co mamroczą coś pod wąsem, —
Kiedy bęben brzmi do szarży,
Nagle płomień z lic im bucha;
Głos się żaden nie poskarży:
Pędzą, istna zawierucha.
A na moście z obu brzegów
W rząd ogniste biją działa;
O! nie wstrzymać tych szeregów:
Wali hurmem ciżba cała!
We krwi pada trup za trupem
Wrzawa, zamęt, wir szalony;
Poza grubym dymu słupem
Śmierć obfite kosi plony.
Marsylianka brzmi rozgłośnie,
Dobosz w bęben wali z siłą;
A walecznym serce rośnie:
Dzielne wojsko most zdobyło.
- ↑ Wieś we Włoszech północnych, pamiętna zwycięstwem Napoleona nad Austryakami