Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   214   —
B) Z liści jesiennych (Les feuilles d'automne).

1.

Co ci, serce, z narodzin królów? co ci z chwały
Zwycięstw, których rozgłosem pękają w kawały
Dział bronzy i dzwonów śpiże?
Co z tych hymnów wśród świątyń, które światłom gorą —
Poczem z miast rozbudzonych lecą nocną porą
Gwiazd snopy ku niebu chyże?

Indziej patrz. Tam ku Bogu tylko wznoś twe loty!
Doczesna marność z lichej puszy się pozłoty —
Czczy dym jest chwała wszelaka!
Korony, mitry lśniące, błyszcząc krótkotrwale,
Czyż są warte źdźbła trawy, którą Bóg w swej chwale
Stworzył na gniazdo dla ptaka?

Ach! Dalszą jest nicości słabość, niż potęga.
Pocisk, co gołębnika lichego nie sięga,
W obelisk wali znienacka!
Zawsze w śmierci się imię Bóg do królów zbliża —
Szczyt ich koron zrobiony jest ze znaku krzyża —
Z ich grobów świątyń posadzka!

Jakże? blask naszych gmachów — co? wież naszych czoła
Napoleon, Perykles, Cezar — wszystko zgoła
Pada i w pyle się ściele?
Któż cię zbada, otchłani niema, jak opoka!
O trzy stopy pod ziemią cisza tak głęboka,
A z wierzchu wrzawy tak wiele!
(F. Faleński).


2. Do kobiety.

Ignacy Baliński, ps. Axel (1862-1951), do uzupełnienia w 2021
(Aksel).