Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   79   —

Bydło zajmują rogate i owiec stado rozległe
Pięknych, białowełnistych, zabili pasterzy obydwóch.
Lecz gdy męże zamieszkę i krzyk posłyszeli przy stadach,
Siedząc w obozowisku na radzie: to żywo dopadli
Wiatro-polotnych rumaków i wkróte dotarli do miejsca.
Tak tam srogi zawiązał się bój na pobrzeżu strumienia:
Jedni na drugich włóczniami śmigają dwustronno-kutemi;
Kłótnia szaleje i Groza bojowa, a Śmierć, okrutnica,
Jednych — życia odrazu pozbawia, innych dobija,
Innych wlecze za nogi, poległych w zgiełku okropnym.
Na niej szata czerwieni się cała od krwi wojowników:
Tłumy ścierają się, walczą, a każdy jak żyw wyrzeźbiony:
Tamci i ci wyrywają poległych i ciągną do siebie.
Tam też rolę przedstawia: rodzajną, pulchną, rozległą,
Przeorywaną potrzykroć, a na niej liczni rataje
Orzą jarzmami i tam i napowrót raz koło razu.
Do tych, którzy z powrotem do miedzy dociągną polowej,
Zaraz zbliża się człowiek i czarkę wina słodkiego
Daje każdemu do ręki, a ci, pokrzepiwszy się, nazad
Bruzdę kierują, do krańca drugiego ochoczo zdążając.
Ziemia za nimi zupełnie jak gdyby świeżo zorana
Czerni się, chociaż ze złota, tak była udana przedziwnie.
Tamże przedstawia i łan rozbujany kłosami, a na nim
Żną, uwijając się, żeńce, błyskając sierpami ostremi:
Tu więc garść koło garści, jak nasiał, pada na rżysko;
Tam zaś snopy wiązacze stawiają, powrósłem je wiążąc.
Trzech zaś takich wiązaczy się krząta, a tuż poza nimi
Garście zbierają chłopaki wyrostki i znoszą w naręczach
Jeden za drugim; śród nich i gospodarz stoi na polu:
W ręce ma kij; poglądając w milczeniu, raduje się w duszy.
Zaś na uboczu, gdzie dąb, heroldowie wieczerzę gotują.
Wołu dużego sprawianiem zajęci; a znowu niewiasty
Warzą posiłek dla żeńców i krup zasypują jęczmiennych.
Dalej winnicę przedstawił z winoroślami bujnemi:
Złotą, prześliczną: na pniach winogrona dojrzałe się czernią
Srebrne, pozatykane rzędami paliki przy krzewach.
Rowkiem ze stali niebieskiej otoczył ją w krąg i ogrodził
Płotkiem ze srebra białego, a środkiem drożynę wyżłobił,
Kędy przechodzą zbieracze, bo właśnie czas winobrania.
Tam więc chłopcy i dziewki dorodne z wesołą pustotą
Niosą piękne koszyki z winogronami słodkiemi;
Idzie z niemi pośrodku młodzieniec, na dźwięcznej im lutni
Mile przygrywa i śpiewa rozkoszną Linusa piosenkę
Głosem srebrzystym; a za nim w dźwięk, rozlatując się wkoło,
Wśród i okrzyków raźnych poskoków gromadka podąża.
Tam też stado i bydła wyrzeźbił wysoko-rogiego:
Krowy niektóre ze złota, a inne ze srebra wytworzył.
Rankiem z obory wygnano na paszę bydełko rykliwe