śpieszą Trojanie. Bogowie, pomimo zakazu Zeusa, pomagają to jednej to drugiej stronie walczących, a gdy Achejczykom zagrażało wytępienie, Hera uśpiła małżonka na górze Idzie, a wówczas Posejdon (Neptun) dopomógł dzielnie swoim ulubieńcom, którzy Trojan z okrętów wypędzają. Zeus, obudziwszy się i zobaczywszy rozproszenie Trojan, powstrzymuje Posejdona a pozwala Apollinowi dopomódz pognębionym; Hektor ciężko poprzednio ranny, teraz przezeń uzdrowiony, wpada znów na okręty i groz ich spaleniem.
(Pieśń XVI—XVII). Gdy już Achejczycy w największem znajdowali się niebezpieczeństwie, Achilles daje się uprosić przyjacielowi swemu, Patroklowi, by mu w jego zbroi pozwolił walczyć z Trojanami. Sam widok zbroi Achillesa przeraził Trojan. Patroklos dokazuje cudów męstwa, wielu dzielnych mężów zabija, w końcu jednak, wskutek: wmieszania się Apollina do walki, zostaje pokonany przez Hektora, który zdejmuje z niego zbroję. Toczy się zawzięta walka około trupa Patrokla i z powodu koni Achillesa. Menelaj odznacza się tu największą dzielnością, a obok niego oba Ajaksowie. Achejczycy w gorszem atoli znajdują się położeniu i posyłają do Achillesa z wieścią o śmierci jego ukochanego przyjaciela. Bohater opłakuje go, a pragnąc śmierć jego pomścić, udaje się do matki swej Tetydy z prośbą, by mu nową zbroję u Hefesta wyjednała, co ta uczynić przyrzeka. Jakoż wzleciała na Olimp, gdzie w domu Hefesta przyjaźnie została przyjętą. Gdy Hefestowi o jej odwiedzinach doniesiono, za raz porzucił robotę:
.... Wstał od kowadła jak drab: okopcony, niezgrabny,
Szedł utykając, golenie co krok uginały się pod nim.
Miechy usuwa na stronę od ognia, a inne narzędzia,
Które mu w pracy służyły, w szkatułę srebrną poskładał.
Zaczem myje się gąbką, oblicze obciera i ręce,
Szyję obciera żylastą i pierś porośniętą włosami;
Potem, w szatę się odział i wziąwszy kij — swoje berło,
Wyszedł drzwiami, kulejąc, a z nim też dwie służebnice
Idą, całe ze złota, a żywe, do dziewcząt podobne;
Mając bo one i duszę w osierdziu i mowę i siłę,
Ponauczały się dobrze od bogów prac rozmaitych.
Szły zaś, pana swojego wspierając.
.... Zostawił Tetydę i ruszył do miechów:
Zwraca je wszystkie do ognia i każe społem pracować.
Tak więc miechy w dwadzieścia topników dąć poczynają
Z całym wysiłkiem i żar rozperzyły odrazu ogromny.
Bądź też dopomagały mu w pracy, bądź ustawały,
Według życzenia Hefesta i jak wymagała robota.
On zaś cyny do tygli narzucał i miedzi niezłomnej,
Tudzież srebra i złota cennego; następnie kowadło
Ciężkie, ogromne osadził na pniu i w rękę ujmuje
Prawą młot niepożyty, a w lewą bierze obcęgi.
Najpierw tarczę mu zbija i wielką i szczelnie spojoną,
Przyozdabiając ją pięknie: i rąbkiem w krąg ją otacza
Trójkarbowanym, świetlistym, i pas wysrebrzony przytwierdza.
Tarcza z pięciu złożyła się warstw, a na wierzchu wytworzył
Moc rozmaitych śliczności z nieporównanym pomysłem.