Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   58   —

O jakże smutne życie śmiertelnika!
Skąpa dni liczba w goryczy mu płynie,
Jako kwiat zejdzie i minie,
Jako cień leci i znika....

Drzewo, gdy zostanie ścięte,
Jeszcze mieć może nadzieję,
Że w gałązkach rozwinięte
Na nowo zazielenieje:
Jeśli korzenie w ziemi wysuszone,
Jeśli pień jego na proch się roztoczy,
Wnet, gdy je wonny deszcz zmoczy,
W nowych gałązkach zakwitną zielone.

Lecz gdy śmierć złoży człowieka,
Cóż mu zapewni byt przyszły?
Oto z morza wody wyszły,
W spiekłych polach wyschła rzeka,
On leży, grobli nie rzuci,
Już chmury deszczu nie leją,
Już się i nieba starzeją,
A jego nikt nie ocuci.

Obyś mię ukrył gdzie w cieniów krainie,
Obyś mię ukrył, aż gniew twój przeminie;
Wtenczas o mnie wspomnij sobie,
Wtenczas mi, wtenczas wytknij zawód nowy.
Ale ach! złożony w grobie
Nikt już nie podniesie głowy.
............
Gdy z znikłym dla mnie światem nic nie dzielę,
I już w ciemności łoże sobie ścielę,
Zgnilizno, mówię, tyś jest moim światem,
Robactwo matką i siostrą i bratem!
I po cóż jeszcze mam żywić nadzieję,
I kto mi powie, gdzie ona dośpieje,
Tam do ciemnego pójdzie za mną lochu,
Tam z nią pospołu odpoczniemy w prochu.
............

I na cóż mi się przydało,
Jak zwierzę w zębach unosić me ciało
I w ręku życie jako skarb ukrywać,
Czegóż ja mam się spodziewać?
Czy dłużej, czy krócej żyję,
Wszak wiem, że on mię zabije.

Jabym chciał tylko powiedzieć mu w oczy,
Że mnie niewinnie tak tłoczy....
A więc niech każdy z was słucha,
Śmiało niech mi staną sędzie;
Co powiem, przyjmcie do ucha,
Wiem, że prawo za mną będzie;
Niech więc wystąpi, kto wie na mnie winę,
Gdy mu zamilknę, niech zginę.
Dwie tylko, Boże, mam do ciebie prośby:
Zdejm ze mnie rękę i usuń twe groźby:
Wtenczas odpowiem: ty badaj;
Lub mnie daj pytać, a ty odpowiadaj.

Jehowa z głębi ciemnej chmury odpowiada Hiobowi, wskazując słabość człowieka wobec wszechpotęgi boskiej i nieroztropność roztrząsania wyroków jego:

Któż jest, który bezrozumnie
Śmie wikłać moje układy?...
Opasz twe biodra, jak mąż zbliż się ku mnie,
Ja pytać będę, ty wskaż twoje rady.

Gdzie byłeś wtedy, gdym ziemię zakładał?
Powiadaj, kogom się radził;
Powiedz, kto jej długość nadał,
I kto po niej wszerz prowadził?
Na czem oparł jej posady,
Kto jej założył kamień węgielny,
Gdy mu aniołów poczet nieśmiertelny,
Gdy mu gwiazd samych śpiewały gromady?
Kto zawarł morze w warownem korycie,
Kiedy się z matki łoża wyrywało,
Kiedy chmurę za powicie,
A mgłę za odzienie miało?
Gdy mu rozmierzyłem tamy,
Warowne-m naznaczył bramy,
Rzekłem: tu kres twej drogi,
Nie postąpisz za te progi!