Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/505

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.
    —   491   —

    A z drugiej obraz, we śnie zrodzony,
    Co mię upaja...
    Łudził mię wczoraj sen tak zuchwały,
    Że moja miła,
    Przebywszy piasku morze i skały,
    Mnie nawiedziła!...
    Spałem, gdy ona, wchodząc, wyrzuty
    Robić zaczyna.
    Jakże mi słodką zdała się wtedy
    Moja jedyna!
    Jam wołał do niej: „Maro najmilsza,
    Bądź pozdrowiona!
    O! dzięki!... dzięki, że cię już mogę
    Tulić do łona!“...
    Uczucia ziemskie stygną powoli
    W każdej godzinie,
    Lecz miłość moja wielka dla Raudy
    Nigdy nie zginie!

    (J. A. Święcicki).

    V. Moty Ibn Ajas.
    Do córki (w chwili rozstania).

    O! przestań serce moje tym płaczem
    Krwawić, dziewczyno!
    Toć już zadługo z twych czarnych oczu
    Łzy gorzkie płyną.
    O! niech mi serca dłużej nie palą
    Twych łez strumienie!
    Krzykiem rozpaczy zatruwasz jeszcze
    To rozłączenie.
    Może też Pan Bóg opieką swoją
    Wesprzeć mnie raczy
    I znów piorunem wrócę do ciebie
    Z doli tułaczéj.
    Co tylko zechce Bóg, Pan Wszechmocny,
    Wszystko się stanie;
    Więc zamiast płakać, do Niego raczéj
    Zwróć swe błaganie.
    Bo czy nas droga rozdzieli blizka
    Czy też daleka,
    Wszędzie mię dłonią swoją otoczy
    Boska opieka!

    (J. A. Święcicki).