To widzą palmę wysmukłą, jak roztoczyła koronę,
To na zielonej gałęzi cytryny słońcem złocone,
A posilnym chłodem poją i banany i granaty.
Tu się na giętkich gałęziach kołysze naród skrzydlaty,
Rozgłośny pieśni licznemi i barwnem pierzem upstrzony,
Pochlebia oku i uchu i czaruje zmysł zdumiony.
Tu, kryształowe ruczaje w miękkiej się wiją murawie,
Dźwięczą swą radość i tańczą w płochej z kamyczkiem zabawie.
Tam małe srebrne jeziora, na których powierzchni cichej
Święta bogorośl rozkłada swe purpurowe kielichy;
A śnieżno-białych łabędzi powabna para wesoła
Z słodką żegluje powagą i powolne toczy koła.
A radośne wodne ptaki, przywabione chłodem świeżym,
Pluskają się nad brzegami i trzepocą zmytem pierzem.
W dolinie, nad brzegiem rzeki słodkiego śpiewu strumienie
Zlewa z gędźbą kokilasa[1] i pochwalne nuci pienie.
W tej chwili wiosna rozlała nowy urok na przyrodę,
Dźwięczą czulej i tęskliwiej kokilasa piersi młode.
Duszę tajna dźwięku siła w lubieżną niemoc zanurza;
Wietrzyk ze swojej siedziby, z pięknego Malaja wzgórza
Rozkoszne poznosił wonie, zwolna w powietrzu rozwiewa
I po całej majnej ziemi pachnące kwiaty zasiewa.
Duch miłości przyszedł bliżej w rozpalone strzały zbrojny,
Obłąkał słodkim nieładem Kandu umysł niespokojny.
Zachwycony rajskim śpiewem, namiętną żądzą pijany,
Bezprzytomny starzec bieży szukać harmonii nieznanej.
„Biada mi, biada!“ zawołał bramin z westchnieniem głębokiem,
Gdy się nareszcie rozpierzchła ułuda przed jego okiem.
„Owoce długiej pokuty, wiecznie stracone odrazu,
Wszystkie pobożne ćwiczenia według ksiąg świętych rozkazu,
Wszystkie wprawy i zasługi żeńskim podstępem zniszczone;
Precz odemnie, zwodzicielko! poselstwo twoje spełnione!
- ↑ Kukułka indyjska, przenośnie: słowik.