Przez liść ten, który z członków mych szeleści,
Klnę się, iż nigdy wiary nie złamałem
Panu, godnemu owszem wszelkiej cześci!
Ktobądź z was na świat wróci, sercem całem
Błagam, niech kilka dobrych słów poświęci
Sławie, poległej nędznych złości szałem“.
Staliśmy chwilę, tkliwym smutkiem zdjęci.
W tem Pieśniarz: „Mów z nim. Niech on w dalszem słowie
Uczyni zadość twej tajemnej chęci“.
A ja: Ty sam go pytaj, niech ci powie
To, czembym pewność zdobył w mym umyśle,
Gdyż ja nie mogę, cierpiąc grozy mrowie.
Wtedy On k’ niemu: „Człek ten spełni ściśle,
O co go prosisz; lecz znów ty w zamianie
Powiedz mu: co się stawa, gdy Bóg wyśle
Grzesznego ducha w owych pęt skaranie?
I także — gdybyś mógł — czy nieskończenie
Trwać to ma, czy też kiedy być przestanie?“
Wtedy pień ciężko westchnął — to zaś tchnienie
Głosem się ludzkim wreszcie tak odzywa:
„W słowach ja krótkich z wami myśl wymienię.
Gdy z ciała dusza wyszła już wstrętliwa,
Śmierć mu zadawszy własną zdradą czarną,
Minos w siódmego kręgu śle ją dziwa.
Więc tu, choć zewsząd gąszcze ją ogarną,
W czas jakiś puszcza kieł, jak czyni w wiośnie
Na chybił trafił w smug rzucone ziarno.
Potem się zwolna w drzewny pień rozrośnie —
I wtedy Harpie wciąż z niej — jak widzicie —
Liść objadając, wciąż ją dręczą sprośnie.
Dawne nam ciało wróci w przyszłym bycie[1],
Lecz nie na długo, gdyż to być nie może,
By człek miał żywem to, w czem zabił życie.
U drzewa swego każdy, w to bezdroże
Znów z niem wróciwszy, niby trup człowieka
Wisielcem będzie w tym tu smutnym borze“.
Wtem, właśnie kiedy słuch nasz pilnie czeka
Dalszego ciągu mowy tajemniczéj,
Zgiełk przeraźliwy wszczął się gdzieś zdaleka.
Podobnie bywa, kiedy w leśnéj dziczy
Odyniec pędzi, z nim zaś między drzewy
Wśród chróstów łomu zgraja psów skowyczy.
I oto, jakichś dwóch od strony lewéj
Skrwawionych, nagich szybka stopa wiedzie
W gonitwie sadzić przez kolczaste krzewy.
- ↑ Na Sąd ostateczny.