Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/315

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.
    —   301   —

    Patrz, co czynisz? gorąco już dawno spędziło
    Z pól żeńce i pod cienie bydło powchodziło,
    Jeden rzecze z sług starszy: Czy prawda? tak wiera?
    W skok sam kto pójdź gdzież który? Burzy się cholera,
    Wrzeszczy, jakbyś oślego ryku słyszał głosy.
    Już książkę, już i tekę pstrą, zczesawszy włosy,
    I papier w ręce bierze z piórem do pisania,
    Aż narzeka, że inkaust gęsty do puszczania,
    Że się go nic od wody wlanej nie zostoi,
    Narzeka, że rozdarte pióro krople dwoi.
    I do tegoż to przyszło, nędzniku strapiony?
    Czemuż się jak gołąbek, jak dzieciuch pieszczony
    W delicyach książęcych papu nie napierasz
    I mamie się od lali z gniewem nie wydzierasz?
    Czy się z tem piórem uczyć? Kogoż zdradzasz? czemu
    Tak pleciesz? grać to twoja, gdyć to w myśl głupiemu
    Nie idzie, za nic będziesz. Szczęka natłuczony
    I nie głośny dźwięk garniec ma niewypalony.
    Mokreś i miękkie błoto, teraz cię pilnować,
    Teraz na prędkim kręgu ustawnie kształtować.
    Aleć ojciec do życia da chleb dostateczny,
    Czegoż się masz obawiać? i sprzęt w dom bezpieczny.
    Dość-że na tem? z tegoż się tak bardzo odymasz,
    Że tysiączny potomek herb etruski trzymasz,
    Albo że czcisz cenzora z twej krwie ustrojony?
    Z tem się chełp u pospólstwa, mnieś dobrze znajomy.
    Nie wstyd cię naśladować Nakki w nieprawości?
    Ale ten już nie czuje i odrętwiał w złości:
    Nie tak dalece winien, nie wie czego zbywa,
    I na dnie zanurzony więcej nie wypływa.
    Boże Wszechmocny! inszą okrutników trwogą
    Nie chciej karać, gdy wpuszczą pożądliwość srogą
    W swe skłonności, jadem ją ciężkim napuściwszy,
    Tylko daj ujrzeć cnotę i schnąć ją straciwszy.

    (M. Słonkowicz).

    XIII. Petroniusz (Arbiter).
    Satyrykon.
    Jestto satyra, a raczej romans obyczajowo-satyryczny, napisany prozą, tu i owdzie przeplataną wierszem, i malujący w dosadnych barwach zdziczałą demoralizacyę średnich i wyższych warstw społeczeństwa rzymskiego za czasów Nerona. Bohaterem romansu jest obywatel rzymski Enkolpios, który sam opowiada swoje przygody, przez jakie przechodził, szukając wyrafinowanego zadowolenia. W tej pogoni za nizkiemi, a nawet wstrętnemi uciechami życia, ani on, ani towarzysz jego Ascyltus nie ogląda się na środki