Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   221   —
ogonów dwóch wężów, ich szyje splótł pod piersiami w sztuczny węzeł, przez który przesunął ich głowy i zwiesił je jako końce aż do nóg sięgające. Można było pomyśleć, że węże istotnie pełzały, ale nie straszyły ponurym złowrogim wzrokiem, bo wyglądały jakby ułagodzone w lekkiej drzemce i uśpione rozkoszą na piersi dziewicy. Były one ze złota, ale koloru niebieskiego, bo złoto było sztuką zczernione, ażeby mieszanina czarnego i żółtego koloru lepiej uwydatniała chropowatość i pstrą połyskliwość ich łuski. Taki to był pas dziewicy. Włosy jej zaś nie były całkiem splecione, ani też rozpuszczone; jedna ich część spływała w bujnej pełni na ramiona i plecy, na ciemieniu zaś i czole ujęte w delikatne gałązki laurowego wieńca, nie mogły bezładnie rozsiewać się w powietrzu. W lewej ręce trzymała łuk złocony; kołczan był zawieszony na prawem ramieniu; drugą zaś ręką unosiła płonącą pochodnię. Ale jej oczy rozsiewały jaśniejszy blask, niż pochodnia“. — „Tak! tak! — zawołał Knemon — to oni! to Charykleja i Teagenes!“ — „Gdzież są? Pokaż mi ich, zaklinam cię na bogi!“ pytał Kalazyrys, myśląc, że Knemon widzi ich istotnie. — „Ach, ojcze! zdawało mi się, że patrzę na nich oboje, tak żywo, tak dokładnie — o ile ich znam — odmalowało mi ich twoje opowiadanie“ odrzekł na to Knemon. — „Nie wiem — odparł tamten — czy widziałeś ich kiedy w takim blasku, jak w owym dniu oglądała ich Hellada i słońce, podziwianych i uwielbianych od wszystkich: ją — przedmiot pożądania mężczyzn; jego — cel pożądania kobiet. Mieć bowiem każde z nich w małżeństwie stawiali wszyscy narówni z nieśmiertelnością; tylko że młodzieńca bardziej podziwiali krajowcy, dziewicę zaś — Tesalczycy, bo każda strona wyżej stawiała to, co oglądała po raz pierwszy albowiem widok przedmiotu obcego łatwiej wprawia w zdumienie, niż opatrzonego.. Kiedy już procesya obeszła wkoło posąg Neoptolema i efebowie okrążyli go potrzykroć na koniach, kobiety i mężczyźni wydali okrzyk radości. Jakby na dany znak padły w ofierze woły, owce i kozy; na olbrzymim ołtarzu ułożono mnóstwo polan rąbanego drzewa, na nich podług obyczaju poukładano części bydląt ofiarnych i zawezwano Febowego kapłana, żeby libacyą rozpoczął ofiarę i stos podpalił. Ale Charykles oznajmił, że do niego należy tylko spełnienie libacyi, a wódz poselstwa podpali stos pochodnią, którą mu wręczy kapłanka — taki bowiem obrządek nakazuje prawo ojczyste. Po tych słowach wylał on libacyę a Teagenes ujął pochodnię. Wówczas to przekonaliśmy się dowodnie, że dusza ludzka ma w sobie coś boskiego i jest pokrewna wyższym istotom. W chwili, gdy się młodzi ludzie ujrzeli, dusze ich pokochały się nawzajem, jak gdyby przy pierwszem spotkaniu poznały, że są sobie równe i dla siebie stworzone. Najprzód zatrzymali się nagle i stali chwilkę nieruchomi i jakby zmieszani; potem nieśmiało ona podała i nieśmiało on ujął pochodnię; długo oboje trzymali oczy utkwione w siebie, zupełnie tak, jak gdyby widzieli się i znali się już dawniej, a teraz przypominają to sobie, i uśmiechnęli się oboje, ale tylko