Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   111   —

Żegnaj powago, cnoto, prawdo, wstydzie!
Drwiąc z swej ofiary zdrajca przodom idzie —
Urąga kłamstwo wszelkiej dobrej wierze —
Krzywoprzysięzca wieniec chwały bierze —
Chciwość i zazdrość wszelką własność ślini
Strutemi jady. Wtedy to bogini
Siostrzana cnocie, nieśmiertelne piękno,
Nemezys, w śnieżne spowinięta szaty,
Z padołu tego, wzbiwszy lot skrzydlaty,
Odleci w nieba blask....
O mój Persesie! w osobliwszym wstręcie
Miej nadużycie siły. Niech zwierz krwawy,
Któremu obce szlachetności sprawy,
Pomiędzy sobą zjada się zawzięcie.
Nie tak ma czynić ten, któremu w łono
Przeczucie prawa z wiedzą cnót włożono.
On niech nietylko sam się broić wstyda,
Lecz, jeśli jeszcze drugim cnoty szlaki
Wskazuje z serca, to zaprawdę taki
Błogosławiony! Iść tam, gdzie ohyda
U celu dyszy, rzecz nietrudna przecie:
Co krok napotkasz nieprawości kwiecie
Z trującą wonią, skarby i zaszczyty
Tuż pod twą ręką, a gościniec bity
Pochyło zbiega. Za to tam, gdzie doma
Sumienia spokój, mając znój na czele,
Przebywa skromny, jest do niego stroma
Droga i na niej przeszkód bardzo wiele.
Lecz w tem bezdrożu, byleś pierwsze na niem
Postawił kroki, szlak ci się uprości.
Najdoskonalszy człowiek mojem zdaniem
Jest taki, który boskiej się mądrości
W działaniu każdem wieść za rękę daje,
Który tak wdrożył swoje obyczaje,
Że, niźli jakie przedsięwzięcie zacznie,
Jego następstwa wprzód rozważa bacznie.
Prawym jest, który prawej rady słucha;
Lecz ten, co ani sam jest mądry z ducha,
Ni mądrej rady przyjąć rad rękojmię,
Czyż wart współczucia, gdy mu nędza dojmie?
Persesie bracie! słuchaj rady brata!
Pracuj — a za to spotka cię zapłata,
Że na sytości brak się nie poskarzysz.
Bo głód próżniaka tylko jest towarzysz —
A próżniak równie bogów, jak i naszéj
Pogardy godzien! niby istność licha
Trutnia, co wprawdzie żądłem on nie straszy,
Lecz za to cudzą pracą brzuch zapycha.