Strona:O krasnoludkach i żelaznych górach (1939).djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Do samego króla idę, poskarżyć się na los swój ciężki — jęknęła czarownica.
— Król teraz śpi. Zresztą czyż nie wiecie, że gdy się idzie do króla, trzeba się choć umyć porządnie — powiedział groźnie marszałek dworu. — Przed bramą pałacu jest nawet bezpłatna łaźnia, gdzie każdy podróżny może się obmyć z kurzu.
Mrucząc coś pod nosem wyszła starucha z zamku, wlokąc za sobą Jaśka. Nie lubiła wody, więc ani jej się śniło wykąpać.
— Ty pójdziesz do króla i powiesz mu, że źli krewni nas wygnali na nędzę i poniewierkę. Właź teraz do kąpieli — rozkazała Jaśkowi.
Chłopiec z prawdziwą rozkoszą zanurzył się w ciepłej wodzie. Dozorca łaźni dał mu kawałek pachnącego mydła i gruby ręcznik. Czysty i orzeźwiony stanął chłopiec przed swą dręczycielką.

— Idź teraz do króla i opowiedz mu

8