Strona:O krasnoludkach i żelaznych górach (1939).djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to, co ci kazałam — powiedziała stara. — Ja tu zaczekam na ciebie. Jeśli nie wrócisz i tak cię dosięgnę.
Chłopiec pierwszy raz spojrzał na nią bez strachu.
— Powiem królowi tylko prawdę i ostrzegę go przed tą czarownicą — postanowił w duchu.
A ona od razu wyczytała w jego twarzy, co zamierza królowi powiedzieć. Rzuciła się na niego z pięściami i zaczęła go okładać.
— Ach, ty robaku nędzny — krzyczała — skargę na mnie wnieść chciałeś. Czekaj, zemszczę się jeszcze na tobie, gdy tylko władzę nad tobą uzyskam.

Biła go i drapała w bezsilnej złości, bowiem nad dzieckiem, które nie ukończyło jeszcze piętnastu lat i nie splamiło się nigdy kłamstwem, czarownica władzy nie posiada. Właśnie w tej chwili wstał król ze swej poobiedniej drzemki. Przeciągnął się, ziewnął szeroko i pod-

O krasnoludkach
i żelaznych górach
9