Strona:O jaskółce i ziarnku (1939).djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go dnia okryło się ono delikatnym, różowym kwieciem.
— Ach, jakie piękne kwiaty — wołali sąsiedzi — daj nam, Helenko, choć gałązkę.
— Nie mogę — odpowiadała dziewczyna — z tych kwiatów będą owoce.
— Nie pleć głupstw, w naszym kraju nie rodzą się owoce na drzewach. Jabłka i gruszki sprowadzamy zza granicy.
Ale kwiaty przekwitły prędko, a po kilku dniach zawisły na gałązkach złotoczerwone jabłuszka, zupełnie takie same, jak w szkolnej książce Heli.
Helenka zaprosiła swe koleżanki i poczęstowała je jabłkami. Mogła zrywać do woli, bo na miejscu zerwanego pojawiało się nowe jabłuszko. Wszyscy sąsiedzi przychodzili teraz do domu wdowy, by pokosztować jabłek. Stara Anna ugotowała kilka garnków powideł jabłecznych na zimę.

— Po co się trudzisz, mamo? — spy-

21