Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
25
O BUONAPARTEM I O BURBONACH

nia. Latające kolumny obiegały Francję, niby kraj nieprzyjacielski, aby wydrzeć ludowi ostatnie jego dzieci. Gdy się kraj skarżył na te spustoszenia, odpowiadano że te latające kolumny składają się z przystojnych żandarmów, którzy pocieszą matki i zwrócą im to co straciły. W braku nieobecnego brata, brano tego który był w domu. Ojciec odpowiadał za syna, żona za męża: odpowiedzialność rozciągała się na najdalszych krewnych, zgoła na sąsiadów. Cała wieś odpowiadała solidarnie za rekruta który się w niej urodził. Żandarmi polowi rozgaszczali się u chłopa, który musiał sprzedawać łóżko aby ich wyżywić; aby się od nich oswobodzić, trzeba mu było znaleść rekruta ukrytego w lesie. Niedorzeczność łączyła się z okrucieństwem: często żądano dzieci od tych którzy byli na tyle szczęśliwi iż nie mieli potomstwa; używano gwałtu aby odnaleźć właściciela nazwiska które istniało jedynie w spisie żandarmów, lub też aby zdobyć rekruta który był już pod karabinem od