Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
3
O BUONAPARTEM I O BURBONACH

pawszy się w Tybrze. Wówczas wyszli ze swoich nor wszyscy ci królowie, wpół-nadzy, zbrukani i ogłupieni biedą, zeszpeceni i spokraczeni swą pracą, przynosząc jedynie zuchwalstwo nędzy i dumę łachmanów. Dostawszy się w takie ręce, ojczyzna okryła się niebawem ranami. Co nam zostało z naszych szałów i majaków? zbrodnie i kajdany!
Ale przynajmniej cel, którym łudzono się wówczas, był szlachetny. Nie należy oskarżać wolności za zbrodnie popełnione pod jej mianem; prawdziwa filozofia nie jest matką zatrutych nauk, które rozsiewają fałszywi mędrcy. Oświeceni doświadczeniem, uczuliśmy wreszcie, że rząd monarchiczny jest jedynym który odpowiada naszej ojczyźnie.
Byłoby naturalnem wezwać naszych prawych władców; ale sądziliśmy że błędy nasze są zbyt wielkie aby mogły doznać odpustu. Nie pomyśleliśmy, że serce potomka św. Ludwika jest niewyczerpanym skarbem miłosierdzia. Jedni lękali się