Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



Nie, nie uwierzę nigdy że piszę na grobie Francji; nie mogę uwierzyć, że, po dniu pomsty, nie zbliżamy się do dnia zmiłowania. Starożytna ojcowizna wielce chrześcijańskich królów[1] nie może się rozpaść; nie zginie to królestwo, które konający Rzym wyłonił ze swych ruin, jako ostatni znak swej wielkości. To nie ludzie sami są twórcami wypadków których jesteśmy świadkami; widoczna jest w tem wszystkiem ręka Opatrzności: sam Bóg kroczy jawnie na czele wojsk i zasiada na radzie królów. W jaki sposób, bez boskiego udziału, wytłumaczyć i zdumiewające wyniesienie i bardziej jeszcze zdumiewający upadek tego który niegdyś deptał świat nogami? Niema piętnastu miesięcy jak

  1. Le roi-très chrétien, tradycyjny tytuł królów francuskich.