Strona:Nowy Przegląd Literatury i Sztuki 1920 nr 1.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W charakterze tych konstatacji kryje się jakaś przykra, prawie urągliwa dola książki polskiej w dobie obecnej. Bez... władny dziś towar księgarza, moralnie rzecz niczyja, przez krytvkę nieomal poniechana, (krytyka nie ma dziś czasu: zajęta jest w dyplomacji), staje się książka polska, a łupem t. zw. paskatstwas. idzie na tajne przechowywania, jako przedmiot, którego wyprodukowanie kosztować będzie wrychle conajmniej cztery razy tyle. (Doszło do tego, że wydawcy obcinać muszą niejedne zamówienia do dziesiątej części). Reszta egzemplarzy dostaje się dziś przeważnie do rąk „ludzi nowych“, kupujących bez wyboru wszystkie książki i obrazy, jakie znajdują się na rynku: — twórcze, wartościowe i zgoła nikczemne, — w tym dziwnie dobrodusznym dziś popycie.
Ale to na razie tylko. Niebawem wyrobią sobie i ci ludzie busolę swych potrzeb i upodobań, uwyraźni się ich popyt. A podaż, nawet taka podaż nastąpić z czasem musi, gdy wydawca, jedynie w dogadzaniu potrzebom nowej publiczności, zdoła pogodzić własny interes z żądaniami zorganizowanych zecerów i zorganizowanych „pracowników pióra“.
Ça ira! ira! ira! — skoro już wyraźnie na tę nutę gra nowy chochoł czasów.
Kryzys, który zaczął się od papieru, a odbił tymczasem na. zewnętrznej szacie książki, sięga jej wnętrza.
A gdzież te niedawne jeszcze usiłowania nasze, które — łqczyły bodaj nielicznych śród nas? Nie parafjańska doraźna użytkowość, lecz ogólno-człowiecza wartość twórczości polskiej w duchowej kuźni świata? czujna zawsze łączność z kulturą dalszego Zachodu? poziom, smak i wybredność polskiego czytelnictwa? — ileż naszej pracy i doli tkwi w tem!
Głaz syzyfowy toczy się z powrotem.

Należy tedy esemprędzej imać się jego ponownie. Nie zniechęca nas ani na chwilę, że czynimy to po raz drugi,