Strona:Nowy Nick Carter -11- Bezbarwne żyjątka.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i podstępny cios łomem żelaznym w tył czaszki pozbawił biednego chłopca życia... Teraz trzeba było uprzątnąć trupa: przy pomocy kamrata i wspólnika, właściciela sklepu Leblanc’a włożyli zwłoki w worek, zaszyli go naprędce i cudem jakimś niepostrzeżenie przenieśli tę okropną paczkę do Lasku Bulońskiego. Co było zrobić z majątkiem? Najlepiej ulokować w mieszkaniu nieboszczyka, w kryjówce, na której pomysł nikt innyby nie wpadł... A gdy śledztwo się skończy, gdy sprawa przycichnie, można będzie przez podstawioną osobę wynająć ten pokój i wpełni rozkoszować się krwawem złotem. Tymczasem brak wszelkich dowodów kompromitujących może uwolnić od podejrzeń. Cóż pan na to wszystko, panie Giugnal?
Więzień szarpnął się ponuro:
— To wszystko brednie wierutne... Żadnego Duvala nie znam i nie znałem. Jestem ofiarą nieporozumienia.
— Radzę się panu przyznać — wtrącił inspektor Rigolo — przyznanie się do winy zmniejsza wymiar kary.
— Nie mam do czego się przyznawać. Ten pan wymyślił sobie bajkę... Za jedną rzecz je-

34