Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czy młody Karton zabył swojej rany?
Czy płynie z tobą po chmurach, zjednany?
Już czuję słońce!...


∗             ∗

Prowadź mnie Malwino!
Wiedź na spoczynek — może w snach przypłyną
Ku mnie ich duchy — o! tak — gdzieś daleko
Słyszę ich ciche głosy w mgłach się wleką —
Promień rozkoszą drży, z ciemności łona
Że to on! świeci nad grobem Kartona!
A ciepło jego czuję tu — w około! — [1]
O ty! co jasne w górze toczysz czoło
Krągłe jak tarcza mych ojców — o! słońce!
Zkąd płyną światła strugi nieprzebrane?
Wstajesz — pięknością bez miary odziane
W niebie się tulą drżących gwiazd gromady,
W falach zachodu przepada nów blady...
A ty samotnie błądzisz w dróg przestrzenie!
Lecz któż podzieli z tobą to błądzenie?
Runie dębów bór
Na wiszarach gór
Z wiekiem runą góry
W przestworzach natury
Oceanu fale
Spiętrzą się i runą
Ale

  1. Następujący ustęp wyszedł w Dz. literackim lwowskim 1865.