Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Ustęp ze wstępu do powieści
„ANGIOLINA”.


Sen miałem dziki, który mnie utrudził,
Obym się po nim raczej nie obudził,
Bo nie tak czarne Solos wczoraj skały
Widziałem — zkąd mi Styxu piany grały…
Sen miałem Izo! dziwnem ja pachole!
Sen dziki — jako twe oczy sokole,
W które nim spojrzę jeszcze raz ostatni
Powiem — i dam ci dłoni uścisk bratni —
Słuchajże dziecko. . i do mnie się drżąca
Przytul — Patrz! w morze zapada twarz słońca!..
Gór Akarnanji błękitne się czoła
Zbliżają… echo Patrasu ich woda…
Ku nim Kalawryty brzęczą strumyki
Ku nim Wosticy tam pieją słowiki
Od Kalidromu Kleftów samopały
Huczą — i echa w jaskiniach skonały…
Sen miałem Izo! o nie taki rzewny
Jak ten krajobraz!... i nieco mniej spiewny,