Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zapomnę nawet obojętność samą
Co stoi blada przed nicości bramą,
Zapomnę wszystkie dłoni mych uściski,
Powaby piękna i zapału błyski,
Nawet zapomnę — samo zapomnienie!
Ja com rzekł ongi: łatwe przebaczenie
Lecz zapomnienie trudne! o! zapomnę
Wszystko! i pamięć przyszłości w potomne
Bałwany czasu chciałbym rzucić z sobą
Przepaść z przyszłością własną — i żałobą!
Radbym to dobre wspominać ze łzami
Które mi człowiek uczynił!.., lecz smętnie
Czuję że niemam co!.. a więc falami
Wspomnienie złego niech spłynie namiętnie!
Zabędę wszelkich namiętności żary,
Łez drogie perły — uśmiechów oblicze,
Wszelkich rozkoszy zwodnicze nektary,
Młodzieńcze szały — modlitwy dziewicze
I natchnień pierwszych łzawe błyskawice!..
A nawet, nawet tę u Psychy łona
Lilię strojniejszą nad blask Salomona!..
Wszystko zagrzebię w falach zapomnienia,
Podepczę — rzucę w piołunów nasienia,
Ach! tylko jedno!... i u Lety zdroja
Jedno w przepaściach pamięci nie zginie,
Żeś ty w niewoli o ojczyzno moja!..
I że co święte w rzekach twoich płynie,
I że co przyszłe w twoich spi mogiłach,
Że Prometeja rozkuć — w twoich siłach!..