Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i wszystkiego było w tak wielkiej ilości, że starczyćby mogło na dni kilka.
Gdy ocknęła się wdowa, ze zdziwieniem patrzała na stół obficie zastawiony i nasyciwszy się jedzeniem, podziwiała cudowne ich nakarmienie.
Z wielką jednak obawą spoglądała na stojącą w kącie lampę, omijając ją zdaleka.
Teraz nie brakowało nigdy Aladynowi i jego matce pożywienia, tembardziej, że Aladyn założył sklep z materjałami i handlując dopomagał matce.
Ale natura jego pchała go zawsze ku nadzwyczajnym przygodom i teraz, chociaż już na stanowisku Aladyn znów zaczął marzyć o rzeczach niepodobnych, zamyślając o nowych historjach.
A zdarzyło się tak, że cesarz ówczesny wydał rozkaz, aby nikt dnia następnego nie śmiał wyjść na ulicę, gdyż przecudna księżniczka ma iść ze służebnemi do kąpieli.
Wszyscy mają się ukryć po domach, pozasłaniać okna i pod surową karą nie przyglądać się przechodzącej. Wyjść na ulicę można było dopiero po powrocie księżniczki do pałacu.