Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

te piosenki, zwolnił siłę nóg ściskających mnie jak obręczami, ręce opuściły się również bezwładnie, wtedy rzuciłem go jak kloc drzewa na trawę, złapałem kamień i roztrzaskałem mu głowę.
Nakoniec uwolniłem się od nikczemnego starca! Puściłem się co sił nad brzeg morza, spostrzegli mnie, jadący okrętem podróżni, przywołali, wysłali łódź po mnie i oto byłem ocalony!
Wyruszyłem razem z kapitanem na zbiór orzechów kokosowych, czemu przeszkadzały znajdujące się tam w ogromnej ilości małpy.
Wkrótce jednak znaleźliśmy na nie sposób.
Ponieważ siedziały sznurem całym na najpyszniejszych drzewach kokosowych, przeto naumyślnie rzucaliśmy w zwierzęta kamykami. Małpy, swym zwyczajem obsypywały nas orzechami. Co który z nas rzucił kamykiem, zaraz odpowiadano mu bombami z orzechów.
W ten sposób napełniliśmy nasze worki orzechami, poczem pojechaliśmy na wyspę, gdzie rosło dużo pieprzu i na półwysep