Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z chęcią przystali na to, a gdym jeszcze podzielił mój łup djamentowy między wszystkich, okazywali mi wielką życzliwość i obiecali odesłać mnie w strony rodzinne.
Powróciłem do domu z zamiarem dłuższego wypoczynku, czy zamiar ten przyprowadziłem do skutku, opowiem jutro.
Jak codzień tak i tym razem rozległy się na zakończenie prześliczne tony muzyki, poczem Zyndbad dał znów swemu imiennikowi sto sztuk złotej monety i prosił o przybycie w dniu następnym.


Trzecia podróż.

Sądziłem, — mówił Zyndbad, gdy zebrali się wszyscy słuchacze z dnia poprzedniego — że po takich przygodach posiedzę dłużej w domu.
Przekonałem się jednak, że chęć podróżowania na morzu była we mnie za silną, aby módz siedzieć na miejscu.
Znowu więc nakupiłem towarów, wsiadłem na okręt i pojechałem.
Pogoda była piękna, w wielu portach zatrzymywaliśmy się, zbywając korzystnie towary i sądziliśmy, że i resztę sprzedamy tak łatwo.