Dla rodziny, lecz dla tej, co się nie odmienia,
Gdzie nieszczęścia, gorzkości nie ma ani cienia,
Gdzie Bóg będzie twym Ojcem w wieki nieskończone:
Tam się nikt nie narodzi, nie umrze; spełnione
Nikomu się nie zecnie[1] w wiecznej procesyi.
„Ku domowi!“ tak myślą śród modlitw pątnicy!
„Nasi wnet już powrócą!“ — mówią domownicy.
Ale nie w słowach tylko z przyjścia swych się cieszą:
Już gospodarz wytoczył wóz z obszernej szopy,
Mustruje[2] koła, osi smaruje i snopy
Suchej słomy zatłacza w wygodne półkoszki.
Konie zgadły myśl pana, już stawiają nożki
Jechać po gospodynią i córki urodne.
Z ich powrotem wieś zabrzmi, aż gdzieś za zapłotki
Odezwią się podarki: piszczałki, kokotki[3]!
Aleć o tej to samej świętej Kalwaryi
Bo te tłumy, a śród nich kompanije polskie[5]
Draźnią na się urzędy wrocławskie, opolskie[6]:
„Oni spolszczyć gotowi naród górnośląski; —
Na to przystać nie mogą nasze obowiązki[7]!“
Myśli, tylko o wiecznym pątników zbawieniu.
Dlatego on wybierał z wielkiej mówców rzeszy
Takich, których przemowa i trwoży i cieszy,
Obala i buduje i serca porywa,
- ↑ w. 26. nie zecnie — nie będzie tęskno, nudno.
- ↑ w. 32. mustruje — przegląda, ogląda badawczo.
- ↑ w. 38. kokotki — piejące piszczałki blaszane, lub gliniane w formie koguta.
- ↑ w. 40. kanclaryi — kancelarii, wyraz skrócony dla rytmu.
- ↑ w. 41. kompanije polskie — w tym miejscu przede wszystkim kompanie z Kongresówki (Polski w ściślejszym znaczeniu).
- ↑ w. 42. urzędy wrocławskie, opolskie — rejencja w Opolu i zarząd prowincjonalny we Wrocławiu.
- ↑ w. 44. nasze obowiązki — nasze powinności, jako urzędników.