Strona:Nikołaj Gogol - Portret.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czowi obrazów, ale i ten nie zniósł i pozbył się go także“.
Opowiadanie to wywarło silne wrażenie na mym ojcu. Zamyślił się nie na żarty, wpadł w hipohondrję i wreszcie upewnił się całkowicie, że pędzel jego służył za narzędzie djabelskiej sile i, że część życia lichwiarza przeszła naprawdę w portret, trwożąc teraz ludzi przez zaszczepianie im szatańskich pobudek, zawracając malarzy z drogi, rodząc straszną szarpaninę zawiści i t. d. i t. d. Trzy nieszczęścia, które spotkały go w ślad za tem, trzy nagłe śmierci: żony, córki i nieletniego syna, uznał za karę bożą i postanowił niezwłocznie porzucić świat. Gdy tylko skończyłem dziesięć lat, umieścił mnie w akademji malarskiej, a wypłaciwszy swe długi, usunął się na odludzie i wkrótce wstąpił do klasztoru. Tam, surowością życia i gorliwem przestrzeganiem wąskich reguł klasztornych zdumiewał braciszków. Przełożony klasztoru, dowiedziawszy się o artyzmie jego pędzla, żądał od niego namalowania głównego obrazu w cerkwi. Ale pokorny brat odparł, że czuje się niegodnym wziąć pędzel, który został zbrukany, że trudem i wiekiemi ofiarami musi wpierw oczyścić swą duszę, aby uczynić ją godną do takiej sprawy. Nie chciano go zmuszać Sam, o ile można było, zwiększał dla siebie surowość życia klasztornego. W końcu wydała mu się ona za mało surową i niedostateczną. Usunął się, z błogosławieństwem przełożonego, na pustynię, aby być całkiem samotnym. Tam urządził sobie celę z gałęzi, żywił się suro-