Strona:Nikołaj Gogol - Portret.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zalety, ale by kłóć niemi w oczy młodych malarzy Już, według zwyczaju wszystkich, wchodzących w ten wiek, usiłował poniżać całą młodzież bez wyjątku, za nieobyczajność i zły kierunek duchowy. Zaczął już wierzyć, że wszystko na świecie robi się prosto, że niema wyższego natchnienia, a wszystko powinno ulegać surowej regule akuratności i monotonji. Słowem, życie jego zbliżyło się do tych lat, gdy wszystkie dyszące porywy kurczą się w człowieku, gdy tony potężnego smyczka słabiej trafiają do duszy i nie owijają się przenikliwym dźwiękiem wokół serca, gdy zetknięcie się z pięknem nie przemienia dziewiczych sił w ogień i płomień, zaś zetlałe uczucia stają się dostępniejsze dla dźwięku złota, wsłuchując się gorliwiej w jego mamiącą muzykę i zwolna pozwalając jej usypiać się zupełnie. Sława nie może dać rozkoszy temu, kto ją ukradł, nie zasłużył; wywołuje ona ciągle drżenie tylko u godnych siebie. I dlatego wszystkie jego uczucia i porywy zwróciły się ku złotu Złoto stało się jego ideałem, strachem, rozkoszą, żalem. Pęki asygnat rosły w kufrach, i jak każdy, komu przypadł w udziale ten straszliwy dar, zaczął być ponury, niedostępny dla wszystkiego, obojętny na wszystko prócz złota, sknerą bez powodu, bezcelowym zbieraczem i już miał się przemienić w jedną z tych dziwnych postaci, jakich wiele spotyka się w naszem społeczeństwie, na które z przerażeniem patrzy pełen życia i serca człowiek, widzący w nich ruchome groby kamienne z trupem we wnętrzu zamiast serca. Ale