Strona:Nikołaj Gogol - Portret.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

oddał się sybarytyzmowi w łóżku, aż do zmroku. Później nie omieszkając, ubrał się, włożył płaszcz na ramiona i wyszedł na ulicę. Gdzie mieszkał urzędnik — solenizant, tego niestety nie możemy powiedzieć: pamięć zaczyna nam mocno niedopisywać i wszystko co jest w Petersburgu, wszystkie ulice i domy zlały się i pomieszały w głowie tak, że bardzo trudno wydobyć z niej coś porządnego. Jakkolwiek rzecz się miała, pewnem jest przynajmniej, że urzędnik mieszkał w lepszej części miasta a więc nie blizko od Akakija Akakjewicza. Najprzód musiał Akakij Akakjewicz przejść jakieś puste ulice z mizernem oświetleniem, ale w miarę zbliżania się do mieszkania urzędnika, ulice stawały się gwarniejsze tłumniejsze i mocniej oświetlone, przechodnie zaczęli być częstsi, zdarzały się pośród nich i pięknie wystrojone damy, a mężczyzn spotykało się w bobrowych kołnierzach; rzadziej przejeżdżały proste, drewniane sanie, nabijane pozłacanymi gwoździkami; natomiast widać było tylko samych „lichaczy“ w jedwabnych malinowych czapkach, na lakierowanych saniach, z niedźwiedziem futrem, i pędziły ulicą karety o strojnych kozłach, skrzypiąc kołami po śniegu! Akakij Akakjewicz patrzył na to wszytko, jak na nowość, od kilku lat już nie wychodził wieczorem na ulicę. Zatrzymał się z ciekawością przed oświetlonem oknem sklepu, aby spojrzeć na obraz, przedstawiający jakąś piękną kobietę, która zdejmowała bucik, obnażywszy przytem wcale niebrzydką nogę; za plecami jej zaś, z drzwi drugiego pokoju wytknął gło-