ale jakieś familijne okoliczności, albo obawy ze strony ościennych mocarstw, jako to: Francyi i innych krajów, zmuszają do ukrywania się, lub też inne jakie względy.
Jużem się był zebrał, by pójść do biura; lecz rozmyślania i różne okoliczności wstrzymały mnie od pójścia. Nie mogą mi wyjść z głowy sprawy hiszpańskie. Jak to być może, ażeby donna została królową? Nie pozwolą jej na to. Najprzód Anglia nie pozwoli na to. Przy tem interesa polityczne całej Europy, cesarz austryacki, nasz samowładca... Wyznam, że wypadki te tak mnie zmęczyły i zmitrężyły, że przez cały dzień nie mogłem się wziąć do pracy. Mawra nawet zrobiła mi uwagę, że przy obiedzie byłem niezmiernie roztargniony... I rzeczywiście, dwa talerze, zdaje się przez roztargnienie, rzuciłem na podłogę, i te zaraz potłukły się tuż na miejscu. Po obiedzie chodziłem na przechadzkę; ale nie wyciągnąłem stąd nic pouczającego. Wieczorem głównie leżałem na łóżku, przemyśliwając nad sprawami Hiszpanii.
Dzień dzisiejszy jest dniem wielkiej dla mnie uroczystości!... Hiszpania ma króla. Znalazł się. Tym królem jestem ja! Dziś dopiero dowiedziałem się o tem. Wyznaję, że naraz jak błyskawicą olśniony zostałem. Nie pojmuję, jak dotąd mogłem mniemać i wyobrażać sobie, że jestem radcą tytularnym! Skąd mi przyszła do głowy taka myśl waryacka! To szczęście, że nikt się nie domyślił wsadzić mnie wówczas do domu obłąkanych. Teraz odkryło się wszystko przedemną. Teraz widzę rzecz całą, jasno jak na dłoni. A wprzódy, prawdziwie nie pojmuję dlaczego, wprzódy wszystko, jakby we mgle mi się przedstawiało. A wszystko to, jak sądzę, stąd pochodzi, że ludzie wyobrażają sobie, jakoby mózg w głowie miał swoje siedlisko; wcale nie, przynosi go wiatr od strony morza Kaspijskiego. Najprzód oświadczyłem Mawrze, kim jestem. Kiedy się dowiedziała, że wobec niej stoi król hiszpański, to aż w dłonie klasnęła, i omal nie umarła ze strachu. Ona, głupia, nigdy jeszcze nie widziała hiszpańskiego króla. Starałem się ją jednak