Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy podania i obrazki historyczne 12 - Sobieski.djvu/11

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Już ta zadymka do rana nie puści.
    Trzeba koniecznie wyjść z owej czeluści.
    A to fatalna godzina!

    Kopnął się w górę i wyszedł z parowu.
    Jakaś dolinka. W ciemnościach na prawo
    Przez mżącą wilgoć miga czerwonawo
    Drobne światełko. — No, a toż co znowu?
    Jeleń się wyrwał z pod nóg jego prawie,
    Stanął, popatrzył na niego łaskawie
    I pobiegł, szyją wywijając gibką,
    Jakby go prosił za sobą. Zjawisko!
    Więc Hetman poszedł. Widzi chatkę nizką
    Z owem światełkiem za szybką.

    Jeleń się schyla, koniuszkami rogu
    We drzwi uderza. Skoczyła zaszczepka,
    I pokazuje się jasna izdebka,
    Światłem łuczywa drgająca. Na progu
    Stoi pustelnik, wspaniały urodą,
    W ciemnym habicie, z białą po pas brodą. —
    Hetman uchylił czapeczki bobrowej,
    Pozdrowił starca kilkoma ukłony.
    Widząc, że stoi bez ruchu i mowy, —
    »Niech będzie« — rzekł — »pochwalony!«

    Anachoreta[1] powoli odrzecze:
    »Na wieki wieków sława Panu Bogu,
    »I tobie sława na wieki«. — »Człowiecze«, —
    Zawoła hetman, cofając się z progu —

    1. Pustelnik.