Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 18 - W dolinie łez. Od r. 1863-1901.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale znów o tem piszą w gazetach po świecie!

Za ten pacierz w polskiej mowie,
Co ją zdali nam ojcowie,
Co go nas uczyły matki, —
Prusak męczy polskie dziatki!


Tak pisze Konopnicka o gwałtach we Wrześni, pisze o tem Sienkiewicz, i znowu dziwią się narody.
A niech się dziwią, my zrobimy swoje.
Polacy się zbierają, radzą. Jeszcze czego! Zbierać się na narady w Niemczech pozwala prawo, ale Prusak wynajdzie sposób, żeby im zamknąć usta: na zebraniach niewolno przemawiać po polsku. Niech mówią po niemiecku.
Kiedy jesteśmy Polacy! -
Niewszyscy, — w miasteczku czy powiecie mieszka wielu Niemców, i oni mogą brać udział w zebraniach, więc przemawiać należy po niemiecku.
To lepiej się nie zbierać i nie radzić.
A lepiej.
Polacy jednak szukają sposobu, żeby się porozumieć, żeby sobie pomagać, żeby bronić się od zniemczenia.
Taki naród wytępić trzeba, bo Prusaka się z niego nie zrobi. Co się męczyć i głowę sobie łamać, „żelazny kanclerz“ Bismarck daje hasło: ausrotten! to znaczy: wytępić, jak szkodliwe robactwo w kuchni.
Nie odrazu tak było. Po roku 1848, kiedy Niemcy otrzymali konstytucję, choć zdradziecko wymordowali polskie oddziały, które sami pozwolili uzbroić do wspólnej walki z Rosją, musieli jednak i Polakom dać prawo wysyłania posłów na sejm ogólny. Na sejmie ci posłowie mogli niby bronić polskich interesów, — no, ale Niemcy mogli niewiele zważać na to, co oni mówią.
Największą dla nas wartość miało prawo zawiązywania stowarzyszeń. Niezwłocznie utworzono kółka