Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 17 - Emigracja - Rok 1863.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


A Wielopolski jakby na szyderstwo ogłasza w urzędowym dzienniku, że młodzież chętnie wstępuje w szeregi i okazuje radość, iż kształcić się będzie w szkole porządku, jaką jest służba wojskowa.
To było kopnięcie nogą wszystkich uczuć narodowych.



Noc 22 — 3 stycznia 1863 r.

„Chce wróg krwi naszej, niechaj ją wychłepce,
Chce wróg krwi naszej — niech ją pije rzeką,
Lecz precz z niewolą! my do niej niezdolni,
Niechaj ostatnie krople krwi wycieką,
I padniem wszyscy, ale padniem wolni!

Wł. Anczyc.

Komitet Narodowy, który już przeszło od roku kierował organizacją ruchu w całym kraju, stał się w tej chwili rządem. On musiał zdecydować co dalej: pokój czy wojna.
Pokój — to znaczy uznać się bezsilnym i zdać na łaskę cara; przyjąć w pokorze odrzucane dotąd dobrodziejstwa i wyrzec marzeń o wolności. To znaczy wydać na stracenie ten kwiat młodzieży o najgorętszem uczuciu, który zaufał przywódcom; nazwać ich szaleńcami za to, że nie chcieli dać głowy pod jarzmo. Niech zginą.
Cóż wtedy? — Wtedy car przestanie lękać się „buntowników“ i uczyni z Polską, co zechce.
A co on zechce?
Nie będzie miał przecież powodu do zemsty. Może mniejszem nieszczęściem zguba kilku tysięcy młodzieży, niż klęska narodu? Czy podobna zrywać się do walki dzisiaj, gdy nie mamy broni, pieniędzy, przyjaciół, nic nie przygotowane; wróg zdepcze nas, stratuje jak trawę na łące, dzikie hordy zamienią kraj w pustynię. Czyż możemy w tej chwili oprzeć się jego potędze? Z gołemi rękami pójdziem na armaty?
Pójdziemy, bo musimy.