Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 17 - Emigracja - Rok 1863.djvu/17

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    I kobieta powstała, spojrzała na męża, lecz snadź nie wyczytała dobrej wieści w jego twarzy, bo z tłumionem westchnieniem spuściła powieki, nie chcąc może, by widział smutek jej spojrzenia.
    — Bądź spokojna, Celino — przemówił mężczyzna łagodnie — oto bułka dla dzieci, jutro dostanę pieniędzy. Mam przecież złoty zegarek, zastawię go lub sprzedam i przyniosę na chleb i mleko, zanim wstaną. Dziś zjedzą resztę zupy i tę bułkę, a my możemy pościć. Iluż to biedaków naszych po kilka dni nie jada!
    — O dzieci tylko chodzi — szepnęła kobieta. — Zegarek nie na długo nam wystarczy.
    — Wiem, moja droga, ale bądź spokojna. Pracę jakąkolwiek znajdę, a tymczasem sprzedamy, co możemy.
    — Cóż my mamy? Trochę ubrania, — niewiele.
    — Zgodziłem się dziś przyjąć miejsce bibljotekarza i mam je objąć wkrótce. Pensja bardzo mała, ale coś zarobię piórem. Aby dzieci nie były głodne.
    — Biedaku! — z żalem szepnęła kobieta i spojrzała na dzieci, które, nie wiedząc o niczem, nakrywały białą serwetą do stołu, przysuwały do niego fotel ojca.
    — Nie ubolewaj nade mną, Celino — rzekł Mickiewicz, poważnie patrząc w oczy żony. — Ja szczęśliwszy jestem od ciebie, bo wierzę, że to wszystko, co Bóg zsyła, jest dobre i potrzebne dla nas.
    — I ta nędza? — szepnęła z boleścią kobieta. — U nas, wkoło nas, — tylu nieszczęśliwych...
    Tak, głód i nędza zawitały nawet do skromnego schronienia wielkiego poety, którego arcydzieła są i będą zawsze największym skarbem całego narodu. Ależ któż miał kupować jego książki? za granicą: cudzoziemcy i biedacy; do kraju ich nie wpuszczano: zabronione!
    Więc wieszcz-poeta, prorok — żyje w nędzy.
    Zresztą odważnie walczył z losem i ubóstwem,