nie uwłaszczony? Szlachta nie chciała zrzec się robotnika. Precz ze szlachtą!
— Sejm zawinił, może nie w jednem, ale nie o to nam chodzi. Nie sąd i kara teraz, ale nowe poświęcenia: co czynić mamy, aby ratować ojczyznę? Tam wróg mści się i depcze, miażdży, — stamtąd wzywa nas jęk.
Umilkli. Ten jęk słyszą: drży w powietrzu. Tak, tam dzieją się straszne rzeczy...
Więc ogarnia ich rozpacz.
— Wracajmy, wracajmy! Walczyć, zginąć. Śmierć zdrajcom! Precz ze szlachtą! Przez lud do wolności!
— Z ludem i przez lud. Lecz sam lud nie podoła. sNaród to wszystkie stany. Na szlachcie ciężą winy, ale wspomnijcie Czarnieckich, Żółkiewskich, Sobielkich, tysiące innych, którzy przez całe stulecia przeewali krew za ojczyznę. Sprawiedliwym być trzeba.
„Któż, zachwycon zdarzeń ściekiem,
Nie popełnił nigdy winy?
Chyba jeden Ten Jedyny,
Co był Bogiem i człowiekiem!“
Słusznie mówi poeta:
„Jeden tylko, jeden cud:
Z polską szlachtą polski lud!“
— Szlachcic! Arystokrata! Broni swoich! Nie potrzeba nam kaznodziejów. Dość męki, posłuszeństwa, wiary w wasze hasła, — sami zrobimy teraz sprawiedliwość. Nową pójdziemy drogą.
— Co to znaczy?
— Wy wierzycie w szablę i szlachtę, a my wierzymy w lud.
— My jeszcze wierzymy w Boga.
— A my we własne siły. Zmarnowaliście przeszłość, uprzątnąć trzeba gruzy, nowy wzniesiemy gmach.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |